Jezus
piątek, 25 grudnia 2015
Rodzina taka jak inne
środa, 9 grudnia 2015
Najbliższa obecność
piątek, 13 listopada 2015
Czemu kochacie marność i szukacie kłamstwa? (Ps 4)
2 Kiedy Cię wzywam, odpowiedz mi,
Boże, co sprawiedliwość mi wymierzasz.
Tyś mnie wydźwignął z utrapienia -
zmiłuj się nade mną i wysłuchaj moją modlitwę!
3 Mężowie, dokąd będziecie sercem ociężali?
Czemu kochacie marność i szukacie kłamstwa?
4 Wiedzcie, że Pan mi okazuje cudownie swą łaskę,
Pan mnie wysłuchuje, ilekroć Go wzywam.
5 Zadrżyjcie i nie grzeszcie,
rozważcie na swych łożach i zamilknijcie!
6 Złóżcie należne ofiary
i miejcie w Panu nadzieję!
sobota, 24 października 2015
Hymn o miłości po mojemu ;)
niczym ojciec oczekujący
Na powrót syna marnotrawnego.
MIŁOŚĆ ŁASKAWA JEST
niczym dobry Bóg
Darujący deszcz po suszy.
MIŁOŚĆ NIE ZAZDROŚCI
jak ufająca przyjaciel,
Będący zawsze wiernym.
MIŁOŚĆ NIE SZUKA POKLASKU
jak tęcza na niebie,
Nie pragnąca podziwu dla swych barw.
MIŁOŚĆ NIE UNOSI SIĘ PYCHĄ
jak delikatna stokrotka,
tak piękna w swej prostocie.
MIŁOŚĆ NIE DOPUSZCZA SIĘ BEZWSTYDU
jak podlotek mały,
Zważający na każdy swój gest.
MIŁOŚĆ NIE SZUKA SWEGO
jak uśmiech ukochanej osoby,
Bo ważniejszy "Ty" aniżeli "Ja".
MIŁOŚĆ NIE UNOSI SIĘ GNIEWEM
jak dobra babcia,
Reagująca uśmiechem na wybryk dziecka.
MIŁOŚĆ NIE PAMIĘTA ZŁEGO
jak kochany dziadek,
kolejny raz wybaczający złe słowo.
MIŁOŚĆ NIE CIESZY SIĘ Z NIESPRAWIEDLIWOŚCI,
LECZ WSPÓŁWESELI SIĘ Z PRAWDĄ
niczym biel sukienki,
ukazująca czystość i niewinność niewiasty.
MIŁOŚĆ WSZYSTKO ZNOSI
niczym kilometry,
dzialące dwa stęsknione serca.
MIŁOŚĆ WSZYSTKIEMU WIERZY
jak zgubiona owca,
ufająca swemu pasterzowi.
MIŁOŚĆ WE WSZYSTKIM POKŁADA NADZIEJĘ
jak gwiazda
zwiastująca lepsze jutro.
MIŁOŚĆ WSZYSTKO PRZETRZYMA
niczym mur obronny
broniący ukochanego domu.
MIŁOŚĆ NIGDY NIE USTAJE
-I WOLA CODZIEŃ:
środa, 9 września 2015
Kiedy Bóg daje nam nadzieję...
Była zwyczajna , kochała przyrodę, ludzi i Boga. Chwaliła Go, wielbiła gdy zobaczyła maleńki, zielony Kiełek wyzierający z przesuszonej ziemi.
Postanowiła, że nie pozwoli aby ten Kiełek się zmarnował. Codziennie przychodziła, podlewała go i wielbiła Boga za ten cud przyrody.
Kiełek wyrastał coraz wyżej. Rósł i piękniał z każdym dniem coraz bardziej. Gdy pojawił się pierwszy pąk, Kiełek poczuł, że kobieta, która go pilęgnowała, skrywała w sercu ogrom miłości i silne pragnienie rozdania jej dalej.
Kiełek nie rozumiał komu chce ona przekazać tę miłość, ale czuł, że jej pragnienie z każdym dniem jest coraz silniejsze.
Mijały tygodnie. Kiełek jeszcze długo nie rozwinął się. Czekał na ten odpowiedni moment ale on nie nadchodził.
Wtedy Kiełek zauważył coś dziwnego. Kobieta nadal przychodziła, jednak jej serce się zmieniło. Było chłodniejsze niż przedtem. Z jej wnętrza wydobywał się cichy płacz.
Po policzkach płynęły słone łzy, które cichutko opadały na suchą glebę. Były one w tej chwili jedynym orzeźwieniem dla spragnionego Kiełka. Ten zaś bardzo martwił się o kobietę.
Nie śpiewała już, nie uśmiechała się, a na śmiejące się dookoła dzieci reagowała dziwnym, głębokim smutkiem.
Kiełek czekał...
Ale z biegiem czasu nawet słońce rzadziej wychylało się zza chmur, aby ogrzać wyschłą ziemię.
Pewnego dnia kobieta spojrzała na Kiełek i uśmiechnęła się lekko, ocierając łzy.
"Ja tylko chciałam podzielić się moją miłością" powiedziała.
Potem przychodziła raz na tydzień. Za każdym razem łkała cichutko. Kiełek zauważył, że wraz z jej uśmiechem nawet w słoneczne dni znikało całe ciepło, które docierało do jego korzonków.
Wtedy zrozumiał, że to co go ogrzewało, podlewało, to nie było słońce i woda, ale miłość i szczęście w tej kobiecie. Gdy zabrakło w niej radości zabrakło też ciepła i życia.
Kiełek postanowił, że teraz to jego kolej na okazanie jej miłości... Skąd przyszła ta myśl? Nie wiedział, ale czuł to nagle przynaglenie. Tym Kimś, kto wzbudził to uczucie w Kiełku był Bóg, który ulitował się nad kobietą.
Kiełek w jednej chwili rozkwitł z całą mocą. Już wiedział skąd są jego korzenie. Był on przecudnym fiołkiem, który jasniał teraz całym swym pięknem.
Na ten widok kobieta uśmiechnęła się, a Kiełek zobaczył w jej sercu maleńką iskierkę, która tliła się w jego zakamarkach.
To była nadzieja.
Nadzieja, którą przez miłość dał jej Bóg.
wtorek, 28 lipca 2015
Co to znaczy kochać? (1J 4,7-12)
Nie jestem święta! Nie potrafię kochać choćby w najmniejszym stopniu tak jak święci...
Dlatego zadaję sobie pytanie: jak mam kochać?
Czy w całej trudnej sytuacji w jakiej się znalazłam okazałaby wystarczająco miłość? Czy może schowałam się wewnątrz siebie troszcząc się o swoje dobro? Wciąź zadaję sobie to pytanie.. Nie ma prostych odpowiedzi. Odpowiedzi nie przychodzą nagle i od razu.
Po tym jak długo starałam się przekonać pewną osobę do mojej miłości pomimo jej wad, pomimo tego jak bardzo mnie raniła, osoba ta zdeptała moją miłość na proch, zgniotła ją jak niepotrzebny papier i wyrzuciła do śmietnika.. Teraz chyba wiem, tylko w 1%, ale zawsze coś! jak może czuć się Bóg! Gdy kocha, okazuje tę miłość, mimo błędów, odrzucenia człowieka. Ten Bóg płacze nad człowiekiem, który wyrzuca Jego miłość jak zatęchły śmieć! Ja czuję ból przez jednego człowieka! Jak może czuć się Bóg, gdy tak wielu odrzuca jego miłość? Nie umiem sobie tego wyobrazić! Myślę sobie wtedy... Gdyby moja miłość mogła choć w 1% uśmierzyć Jego ból... Ale to chyba nie możliwe...
Bóg jest dobry! On jest Tatą, który nigdy o mnie nie zapomni, nigdy nie wypomni ile mi dał, nigdy mnie nie opuści, nawet gdy zbłądzę! Dobrze mieć takiego Tatę!
Budzi się we mnie pragnienie nauczenia się, jak kochać! Chcę kochać mocniej! Moja miłość jest tak nędzna! I przekonuję się z każdym dniem, że rzeczywiście nie potrafimy kochać sami z siebie. Tylko z Bogiem jest możliwe kochać na prawdę! Jak pisze św. Jan Apostoł:
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawia się miłość Boga, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujmy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. (1J 4,7-12)Miłość bez Boga to złudzenie, to kłamstwo. Kłamstwo, które dyktuje Szatan, aby ludzie wykorzystywali się nawzajem. A potem taka "miłość" bardzo szybko zrzuca zasłonę kłamstwa, opuszcza drugiego człowieka, zadając głębokie rany i śmiejąc się szyderczo, że udało mu się oszukać człowieka. Bo "miłość" bez Boga nie może trwać wiecznie, dlatego, że jej zadaniem nie jest budowanie, utrwalanie, przenoszenie szczęścia, ale destrukcja, zadawanie ran i przenoszenie nieszczęścia. Miłość warto budować jedynie na Chrystusie, jak na skale - budować dom!
Miłość warto budować jedynie na Chrystusie!Tylko prawdziwa miłość może przetrwać liczne sztormy, burze, wichury, i wciąż trwać! Bo tylko Bóg może osłonić miłość, dać jej siłę, aby mogła stawiać czoła wszystkim przeciwnościom.
Tak sobie myślę, że każdy człowiek urodził się z Boga, bo On ukochał każdego człowieka. Niestety, później na drodze życia nie wielu wybiera miłość Boga! Szczególnie ci, którzy nienawidzą, nie starając się pokochać pomimo zranień, ci, przestają znać Boga.
Najpiękniejszym i najbardziej poruszającym zdaniem z listu św. Jana jest to, że to nie my pokochaliśmy Boga, ale to On sam, pierwszy nas umiłował! Nie ważne jacy jesteśmy, nie ważne czy już Go znamy, czy już Go kochamy. On kocha każdego!
Czytając książkę o. Adama Szustaka OP, pt.:"upojeni Bogiem", która to zachęciła mnie do rozważań na temat miłości, odnalazłam bardzo ciekawy fragment. O. Adam wspomina tam Midrasz, opowiadający o tym, co działo się w niebie, kiedy Izraelici przeszli przez rozstąpione morze czerwone, a Egipcjanie zostali zatopieni. Otóż Midrasz podaje, że aniołowie urządzili w tym dniu wielką uroczystość, ponieważ był to dzień zwycięstwa Pana. Uratował swój lud wybrany, a wrogów zatopił. Bóg jednak nie świętował. Jeden z Archaniołów zobaczył, że Bóg płacze, więc zapytał Go, co się stało. Bóg odpowiedział:
"Jak mam się cieszyć skoro moje dzieci zostały pod wodą?"Płakał on bowiem nad losem Egipcjan, którzy zginęli w morskiej odchłani. (O. A. Szustak OP, "upojeni Bogiem", s. 33)
Niesamowity jest ten nasz Bóg - Ojciec! Cieszę się, że trafiłam na ten tekst. Od kąd pamiętam zastanawiałam się nad tym, jak to jest, że Bóg stworzył wszystkich ludzi, ukochał ich, i wciąż tylu ich ginęło, aby Izrael był wolny. Ta odpowiedź w zupełności mi wystarczy. Wiem teraz, ba, zawsze wto wierzyłam, że Bóg na pewno cierpiał! Dlatego posłał Swojego Syna, aby dał zbawienie wszystkim ludziom, bo On kocha nas wszystkich!
Czy to nie wystarczy aby mieć podziw dla dzieł Ojca naszego, który jest w niebie? Cudowny jest nasz Pan!
+
wtorek, 21 lipca 2015
Obietnica dana od Ojca (Rdz 17;18;21)(Ga 3)
Kilka miesięcy temu pisałam już na temat tej obietnicy, którą otrzymałam.
Stan euforii jednak szybko mija, gdy po miesiącu, dwóch, okazuje się, że obietnica się nie spełniła.
Przychodzi do głowy zwątpienie i pytania: "czy ta obietnica była na pewno skierowana do mnie?", "ile mam czekać na wypełnienie się tej obietnicy?", "a może Bóg robi sobie ze mnie żarty?"
Tak więc zaczęłam cierpieć nieustannie gdy tylko przekonywałam się, że kolejny miesiąc mija, a moja obietnica nadal gdzieś się kryje za rogiem, jakby czekając na odpowiedni moment, aby się ujawnić.
(...)Błogosławię jej (Sarze), dam ci z niej syna (...) Rdz 17,16
Abraham jednak nie uwierzył w słowa Pana. Wolał zrobić wszystko po swojemu, co skutkowało pojawieniem się Izmaela, zrodzonego z niewolnicy Hagar. Abraham nie uwierzył w obietnicę Boga. Jestem bardzo przychylna interpretacji tego fragmentu o. Adama Szustaka OP, który powiedział, że Abraham nie wierząc zakombinował po swojemu.. dlatego Pan Bóg zwlekał ze spełnieniem obietnicy. Nie było w nim wiary, która była mu potrzebna jako ojcu wierzących. O. Adam powiedział, że przypuszcza, że Izaak urodziłby się dużo wcześniej, gdyby Abraham uwierzył i ufając, nie kombinował po swojemu.
Ja dodam więcej! Ile par boryka się dziś z niepłodnością? Być może w większości przypadków jest jak z Abrahamem i Sarą, brak wiary zaprowadziła ich do kombinowania po swojemu, pójścia na skróty, skorzystania z in vitro?!
I kolejny raz: o tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona, Sara będzie miała wtedy syna. Rdz 18,10.
Sara jednak nie wierzyła. Te same słowa pojawiają się w sumie trzy razy (jeszcze Rdz 18,14)
Dopiero wtedy uwierzyli. Trzeba było im to przypomnieć aż trzy razy, bo nie mieli wiary..
Św. Paweł dodaje również, że właśnie dzięki wierze otrzymamy obiecanego Ducha. (Ga 3,14)
sobota, 18 lipca 2015
Ten który mnie stworzył!
Niech będzie uwielbiony na wieki Pan Bóg, Ojciec Najcudowniejszy. On stworzył Niebo i Ziemię. On stworzył w tak cudowny sposób mnie!
Dziś w dniu swoich urodzin modlę się słowami Psalmu 139.
"Panie, przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz kiedy siadam i wstaje.(...)Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie(...)."
Dziś również szczególnie modlę się tymi słowami, dziękując zaraz po najlepszemu Ojcu, mojej ukochanej mamusi!
Dziękuję, że w tym trudzie ciąży i porodu, sprowadziłaś mnie na ten świat, dokładnie 26 lat temu!
To jest też dzień, w którym szczególne podziękowania powinny powędrować do matki! Bo gdyby nie mama, nie ujarzałabym tego pięknego, Bożego świata :) dziękuję Mamo!
Pamiętajmy o tym aby w dniu swoich narodzin podziękować Bogu ale i naszym rodzicom, że sprowadzili nas na ten świat :)
czwartek, 9 lipca 2015
Ta, która porodziła Mesjasza
Dziś szczególnie bliska mi jest postać Tej, która zgodziła się wypełnić wolę Boga! Ta, która nie bała się, że zostanie wyśmiania, ukamienowana.
Maryja
Imię, które zawsze kojarzyło mi się z czystością, dobrocią, łagodnością, miłością, macierzyństwem.
Maryja - Matka Boga. Ta, która wszelkie cierpienie zachowywała i rozważała w swoim sercu.
Jak często narzekam na cierpienie, które mnie spotyka? Jak często jestem niecierpliwa, nieokrzesana, uparta, złośliwa?
Maryja jest wzorem tak niedoścignionym, ale jakże cudownym! Tym bardziej, że Ona jest zawsze przy nas.. Bo jakże może Matka zapomnieć o swoich dzieciach?
Niedawno uświadomiłam sobie jak bardzo Maria jest obecna w naszych modlitwach! Nawet jeśli moją ulubioną modlitwą z różańcem w ręku jest Koronka do Miłosierdzia Bożego, Ona również tam jest! Również tam modlimy się do Niej, bo Matka Boża zawsze wstawia się za nami w modlitwach!
Została naszą Matką od kiedy Jezus powiedział z krzyża: niewiasto oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: oto Matka twoja. (J 19,26-27)
Módlmy się więc do Niej, powierzając jej siebie! Ona osłoni nas swoim płaszczem!
Chciałam na koniec podzielić się z wami wspaniałymi filmami, które w większości zapewne znacie, ale które zasługują aby o nich mówić! Filmy, w których w cudowny sposób ukazują historię Maryi!
The Nativity Story (Narodzenie)
Reż. Catherine Hardwicke
Ten film zasługuję na pierwsze miejsce na mojej liście! Historia zwiastowania jest ukazana w przepiękny sposób! Równie pięknie pokazana jest relacja między Maryją a Józefem, która zwyczajnie wzrusza! Jedyny minus, to aktorka grająca Maryję, która wygląda przez połowę filmu na zbuntowaną i nadąsaną córkę... Na szczęście później wszystko się jakoś prostuje! Do tego muzyka, która jest przepiękna!
Zdecydowanie polecam ten film na czas tuż przed Bożym Narodzeniem! Wprowadza w klimat Świąt!
Maryja z Nazaretu
reż. Giacomo Campiotti
Ten film pokazuje całe życie Maryi, od ofiarowania w Świątyni aż do Zmartwychwstania Jezusa. Aktorka odgrywających główną rolę jest wg mnie osobą najbardziej oddającą piękno Matki Bożej, jej dobroć, łagodność, uśmiech! Bardzo lubię ten film! Polecam go niezależnie od dnia :)
Pasja
Reż. Mel Gibson
Film ten nie jest odzwierciedleniem życia Maryi. Nie da się jednak ukryć, że postać Matki Jezusa jest tam bardzo charakterystyczna i rzuca się w oczy! Scena Maryi, która biegnie do upadającego Jezusa, przypominając sobie moment gdy upadł jako dziecko, była dla mnie najbardziej wzruszająca! Aktorka niesamowicie odegrała rolę przeczytaj mieczem Matki! Matki cierpiącej i godzącej się z wolą Najwyższego! Warto w tym filmie, oglądając go po raz N-ty spojrzeć tylko na postać Maryi !
wtorek, 9 czerwca 2015
Wakacje z Ojcem!

duchowym pielgrzymowaniu po tej ziemi – często zapominamy o Bogu. Wyjątkiem są wszelkie
pielgrzymki – o ile oczywiście w nich uczestniczymy. Ale czy w czasie kiedy wyjeżdżamy na
urlop, wakacje zawsze pamiętamy o modlitwie, o Mszy Świętej w niedzielę?
W okresie letnim mamy więcej czasu aby przyjrzeć się swojemu życiu. W tym czasie również
warto zastanowić się nad moją relacją z Ojcem. On zabiega o naszą uwagę, nasz czas, naszą miłość
przez 365 dni, 24 godziny na dobę. Tyle, że nie jest On nachalny. Warto więc zapytać siebie: Co ja
mogę zrobić, aby w czasie wolnym polepszyć moją relację z dobrym Ojcem? Wakacje – to nie czas
urlopu od budowania i trwania w relacji z Ojcem. Od relacji nigdy nie ma urlopu.
Pan szczególnie troszczy się o nas w tym okresie. Możemy to zauważyć zwłaszcza latem.
Podczas urlopu przyglądnij się maleńkim szczegółom, które cię otaczają. Kwiaty, drzewa, owoce,
piasek nad brzegiem morza, wzburzone fale docierające wprost pod twoje stopy, i wiele innych
sygnałów otrzymywanych wprost od naszego Ojca.
Kiedyś przeczytałam anegdotę o człowieku, który pragnął otrzymać znak od Boga, brzmiała ona
tak:
Człowiek wyszeptał: Boże przemów do mnie.
- I oto słowik zaśpiewał.
Ale człowiek tego nie usłyszał, więc krzyknął: Boże przemów do mnie!
- I oto błyskawica przeszyła niebo.
Ale człowiek tego nie dostrzegł, rzekł: Boże pozwól mi się zobaczyć.
- I oto gwiazda zamigotała jaśniej.
Ale człowiek jej nie zauważył, więc zawołał: Boże, uczyń cud!
- I oto urodziło się dziecko.
Ale człowiek tego nie spostrzegł.
Płacząc w rozpaczy, powiedział: Dotknij mnie Boże, niech wiem, że jesteś tu.
Więc Bóg schylił się i dotknął człowieka.
Ale człowiek strzepnął motyla ze swego ramienia i poszedł dalej (...)
Czy nie jest w twoim życiu czasem tak, że rozpaczliwie doszukujesz się znaków, które pragniesz
otrzymać od Wszechmocnego? Czy od lat czekasz na cud, który nadal nie przyszedł?
Ile razy nie dostrzegasz błyskawicy, gwiazd, słowika, narodzin dziecka.... dotknięcia motyla?
Wyjdź z domu, zamknij za sobą drzwi przeszłości i przyszłości. Wyjdź na świeże powietrze tu i
teraz, wyjedź za miasto. A będąc na urlopie postaraj się wyciszyć i wsłuchać w głos Ojca, który z
miłości do ciebie stworzył tak piękny świat. Zamknij oczy... czy słyszysz? Czy czujesz? Wiatr wieje
tam gdzie chce (J 3,8), wiatr wieje z wielką ostrożnością muskając cię po policzku. To delikatny
dotyk Ojcowskiej ręki, powiew Ducha Świętego... Wróbelek zaćwierkał wśród szumiących liści
drzewa, to najlepszy Ojciec posłał go do ciebie aby niósł dobrą nowinę i ukojenie, dla zmęczonego
od natłoku myśli umysłu. Maleńkie, ledwo wyczuwalne krople deszczu opadają leniwie na
rozgrzane słońcem ramiona, to deszcz łask, które dotykają nas każdego dnia, dane nam z rąk
dobrego Boga.
Czy czujesz? Drobny piasek usłany miękko pod twymi stopami? To Ojciec Niebieski rozłożył
dywan pod twoje stopy..
On jest wszędzie! Można Go usłyszeć w ciszy, jeżeli tylko przestaniemy mówić, a pozwolimy aby
to On sam do nas przemówił, bo Bóg mówi do człowieka w ciszy.
W tym całym Krakowskim zgiełku jestem stęskniona za ciszą, w której mogłabym usłyszeć Jego
głos.. Ale też wciąż brakuje ciszy wewnętrznej, bo cały czas zagłuszam Go swoimi problemami,
swoimi pragnieniami.. Chcę usłyszeć Jego głos, Jego pragnienia względem mnie.
A czy ty, pragniesz Go? Czy otworzysz mu drzwi swojego serca podczas tych wakacji?
+
środa, 27 maja 2015
Rodzice (Syr 3, 1-16)
Na dziś wyjątkowo nie miałam przeznaczonego fragmentu do rozważania. Natomiast pojawiła się pewna myśl, prawdopodobnie przez wczorajszy Dzień Matki - myśl dotyczyła relacji z rodzicami.
Relacje z rodzicami są jednymi z najtrudniejszych jakich doświadczamy w życiu. Relacje te zmieniają się z czasem, w zależności od tego jak zmienia się nasze życie. Ale nie chodzi tu przecież o psychologię.
W czasie rozważań na temat relacji z rodzicami, natrafiłam na fragment z Mądrości Syracha, która mówi o obowiązkach względem rodziców (Syr 3,1-16)
1 Mnie, ojca, posłuchajcie, dzieci,
i tak postępujcie, abyście były zbawione.
2 Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci,
a prawa matki nad synami utwierdził.
3 Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów,
4 a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził.
5 Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci,
a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany.
6 Kto szanuje ojca, długo żyć będzie,
a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce:
7 jak panom służy tym, co go zrodzili.
8 Czynem i słowem czcij ojca swego,
aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo.
9 Albowiem błogosławieństwo ojca podpiera domy dzieci,
a przekleństwo matki wywraca fundamenty.
10 Nie przechwalaj się niesławą ojca,
albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą.
11 Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca,
a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci.
12 Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
nie zasmucaj go w jego życiu.
13 A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
14 Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.
15 W dzień utrapienia wspomni się o tobie,
jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy.
16 Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca,
a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę.
Ileż możemy zyskać szanując ojca i matkę swoją. Ileż błogosławieństwa! Nawet otrzymujemy obietnicę, że kto czci ojca, w czasie modlitwy zostanie wysłuchany (Syr 3,5), a nasze grzechy zostaną zapamiętane jeśli będziemy mieć miłosierdzie względem ojca (Syr 3,14)
Na ten fragment trafiłam dziś przypadkiem, wertując strony Pisma Świętego. I nie robiłam tego celowo w poszukiwaniu odpowiedzi, słowa, które ukoiło by mój ból z powodu relacji z rodzicami.
Niedawno dotarło do mnie, że to nie jest moja wina, że moim rodzicom się nie układa! Że to nie jest moja wina, że nie potrafię im pomóc! Ba! To nie jest mój obowiązek, żeby rozwiązywać ich problemy! Ta świadomość była bardzo oczyszczająca!
Po modlitwie tym fragmentem odkryłam, że miłosierdzie jest jedyną ofiarą wobec moich rodziców, jaką mogę im zaoferować. Nie potrafię im pomóc! Nie mam takiej mocy! To może zrobić tylko Najlepszy Ojciec w Niebie. Ale oprócz modlitwy mogę dać im swoją miłość i szacunek.
Ojcze, daj mi ręce miłosierne, abym mogła nieść pomoc moim rodzicom, gdy tego potrzebują!
Daj mi usta miłosierne, abym mówiła tylko językiem miłości do nich,
Daj mi oczy i uszy miłosierne, abym przyjmowała tylko to co jest dobre w obojgu z nich
Daj mi serce miłosierne, abym potrafiła przebaczać i zapominać każde zło, każdą krzywdę!
Relacje z rodzicami są bardzo trudne! Doświadczam tego nieustannie od wielu lat! I nie zakończyły się wraz z dniem wyprowadzki. Są wspaniałe dni i pragnę tylko te pamiętać! Pragnę pamiętać wspaniałe rozmowy z mamą, które najczęściej takie są! I pragnę pamiętać te chwile kiedy mój tata z uśmiechem wita mnie w progu... Dawno temu widziałam jego uśmiech na ustach...
Warto powierzyć swoich rodziców Matce Najświętszej! Ona najlepiej rozumie!
Polecam szczególnie w tej tematyce wspaniałą konferencje o. Adama Szustaka, który pomógł mi zrozumieć, że można poradzić sobie z trudnymi relacjami z rodzicami!
Wyszła kolejna prywata! Wybaczcie :)
+
czwartek, 21 maja 2015
o cierpieniu i cudach - czyli mała prywata!
"wola Boża zawsze przeważa, ale gdy ona rzeczywiście przychodzi, odczuwa się wielki spokój i ogromną siłę do jej przyjęcia. Niektórzy powtarzają: To nie jest wola Boża, ale jest to jedynie wymówka, bo tak naprawdę nie wierzą, że Bóg może uczynić to, o co proszą” Briege McKenna
Czy nie jest tak, że wciąż migam się od całkowitej ufności w cuda, zasłaniając się przekonaniem, że coś jest lub nie jest wolą Bożą? To przecież takie wygodne - zwalić wszystko na Pana Boga!
A przecież nasze cierpienie, trudne sytuacje mogą nie być Jego wolą. On pragnie naszego szczęścia. W takim razie, jeśli nie odnajduję pokoju ani siły, do tkwienia w danym dramacie mojego życia, to znaczy, ze Ojciec nie chce abym siedziała w tym bagnie! On pragnie uzdrowić mnie! Chcę tego uzdrowienia! Pragnę całkowicie Mu zaufać, aby mógł z całą mocą Jego Boskiej ręki dokonać CUDU!
Czekam na cud z drżeniem niecierpliwości!
A jednak nauczył mnie już odrobinę cierpliwości i pokory.
Cierpienie może nas wiele nauczyć!
Mnie nauczyło, że po pierwsze: nie jedyna cierpię. po drugie: że czasami trzeba zaczekać na to czego się pragnie, po trzecie: potrzeba większej miłości, większej ufności, aby mógł dokonać się cud!
Wierzę, że ten cud się dokona! Na chwałę Boża!
W dniu dzisiejszym pozwoliłam sobie na odrobinę BARDZO PRYWATNEJ refleksji nad wypełnianiem Woli Bożej - dot. cierpienia. Bo czy cierpienie nie jest naszym chlebem powszednim? Cierpienie dotyka nas raz na jakiś czas, z mniejszym lub większym natężeniem; z mniejszymi lub większymi konsekwencjami dla naszego życia, również duchowego. Ale odkryłam, że nie zawsze cierpienie, które mnie dotyka jest spowodowane wolą Bożą.
Czy Ty również to odkryłeś? Bóg pragnie Twojego szczęścia! Pozwól Mu się uzdrowić! Zaufaj!
środa, 20 maja 2015
Talent na chwałę Bożą! (Mt 25,14-30)
Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana (Mt 25,24)
Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom (...) (Mt 25,27)
wtorek, 19 maja 2015
Bóg, który odmienia los (Ps 126)
Ps 126
Flp 2,12-16
Jak teraz wytrwać w miłości Chrystusa? Jak mamy wykorzystać odpowiednio łaski, dary, którymi nas Duch Święty obdarzył, po Jego wylaniu?
Wydawać by się to mogło nie do osiągnięcia. Albo też jedynie do spełnienia przez chwilę.
W liście do Filipian św. Paweł podaje wskazówki, które teraz czynić mamy, aby nie utracić Ducha.
Pośród niego [narodu zepsutego i przewrotnego] jawicie się jako źródło światła w świecie. (Flp 2,15)Gdy modliłam się tym fragmentem odniosłam wrażenie, że szczególnie chodzi tu o każdego, kto otrzymał Ducha Świętego, a także o każdego, kto przyjął Chrystusa jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela. Jesteś jedynie źródłem światła na świecie, zepsutym i przewrotnym. Na świecie tak wyniszczonym przez grzech. Jesteś źródłem światła. Światłem jest Chrystus, a my mamy za zadanie swoim postępowaniem, modlitwą, ewangelizacją, swoją MIŁOŚCIĄ, przyciągać do Niego, ludzi zagubionych, szukających. Do Ojca, który jest samą Miłością!
a wskazówki są takie:
czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań (Flp 2,14)
Trzymajcie się mocno Słowa Życia (Flp 2, 16)Tym Słowem Życia jest Jezus. Słowem, które stało się ciałem i zamieszkało między nami (J 1,14). To Słowo daje nam Życie w obfitości. Nie tylko tu na ziemi, ale przede wszystkim daje życie w Niebie.
To Słowo - Jezus daje nam swoje obietnice!
Jedną z takich obietnic, które odkryłam jest ta zawarta w Psalmie 126.
Psalm ten jest krótki, więc go zacytuje w całości:
PSALM 126
Gdy Pan odmienił
los Syjonu,
byliśmy jak we śnie.
Wtedy usta nasze były pełne śmiechu,
a język nasz - radości.
Wtedy mówiono między poganami:
<<wielkodusznie postąpił z nimi Pan!>>
Wielkodusznie postąpił Pan z nami,
staliśmy się radośni.
Odmień nasz los, o Panie,
jak strumienie w [ziemi] Negeb.
Którzy we łzach sieją,
żąć będą w radości.
Postępują naprzód wśród płaczu,
niosąc ziarno na zasiew;
z powrotem przychodzą wśród radości,
przynosząc swoje snopy.
Pan jest tak Wielki, że potrafi najgorsze bagno, największe cierpienie zamienić w radość. W psalmie tym widać jak Izraelici byli załamani, zapłakani, niosąc ziarno na zasiew. Oni wiedzieli, że nie ma szans na to aby ziarno wydało owoc. Ale z ufnością szli, wierząc Bogu. I nie zawiedli się. Łzy przemieniły się w radość! Ziarna zaowocowały przynosząc plon obfity.
Ile razy wstrzymujesz się przed łzami, przed załamaniem, przed przyznaniem się przed Ojcem, że jesteś utrudzony, smutny. On pragnie abyś to wszystko Mu oddał, abyś zapłakał, wylał z siebie żal. Bo wtedy On cię uzdrowi. On przemieni twoje życie. I może na początku nie będzie to pokój, który zamieszka w twoim sercu, może to będzie rewolucja, chaos, który ostatecznie doprowadzi do uporządkowania życia, serca, ducha.
Ziarnem jest nasz trud, nasze cierpienie. To te ziarna rzucamy z ufnością przed Ojcem, z ufnością wierząc w to, że to ziarno, tak marne, tak ciężkie, przyniesie plon obfity. Przynosząc ziarno na zasiew przed Tron Boga, zanosimy mu nasze marne życie, nasz ból, nasze łzy. A On daje nam obietnicę!
Którzy we łzach sieją,
żąć będą w radości. (Ps 126,5)Obietnica to wielka! Mocno ufam tej obietnicy! Wierzę, że idąc z ufnością dziecka przez życie. Wierząc w najlepszego Ojca, nawet jeśli będę szła ze łzami, z ogromnym ciężarem cierpienia na plecach, On dotrzyma obietnicy mi danej. Wierzę, że przemieni mój los i będę żyć w radości, trwając przy Jego miłości.
A Ty? Wierzysz Ojcu? Dasz się ocalić?
D.
+