Jezus

Jezus

środa, 9 września 2015

Kiedy Bóg daje nam nadzieję...

Pewnego słonecznego i bardzo ciepłego dnia, z ziemi wyzierał maleńki Kiełek, który mocno próbował przebijać się przez suchą, popękaną glebę. Kiełek sam nie wiedział jeszcze jakie ma korzenie. Nie miał pojęcia, co z niego wyrośnie. Jego ogromny wysiłek włożony w siłę rośnięcia zauważyła pewna kobieta.
Była zwyczajna , kochała przyrodę, ludzi i Boga. Chwaliła Go, wielbiła gdy zobaczyła maleńki, zielony Kiełek wyzierający z przesuszonej ziemi.
Postanowiła, że nie pozwoli aby ten Kiełek się zmarnował. Codziennie przychodziła, podlewała go i wielbiła Boga za ten cud przyrody.
Kiełek wyrastał coraz wyżej. Rósł i piękniał z każdym dniem coraz bardziej. Gdy pojawił się pierwszy pąk, Kiełek poczuł, że kobieta, która go pilęgnowała, skrywała w sercu ogrom miłości i silne pragnienie rozdania jej dalej.
Kiełek nie rozumiał komu chce ona przekazać tę miłość, ale czuł, że jej pragnienie z każdym dniem jest coraz silniejsze.
Mijały tygodnie. Kiełek jeszcze długo nie rozwinął się. Czekał na ten odpowiedni moment ale on nie nadchodził.
Wtedy Kiełek zauważył coś dziwnego. Kobieta nadal przychodziła, jednak jej serce się zmieniło. Było chłodniejsze niż przedtem. Z jej wnętrza wydobywał się cichy płacz.
Po policzkach płynęły słone łzy, które cichutko opadały na suchą glebę. Były one w tej chwili jedynym orzeźwieniem dla spragnionego Kiełka. Ten zaś bardzo martwił się o kobietę.
Nie śpiewała już, nie uśmiechała się, a na śmiejące się dookoła dzieci reagowała dziwnym, głębokim smutkiem.
Kiełek czekał...
Ale z biegiem czasu nawet słońce rzadziej wychylało się zza chmur, aby ogrzać wyschłą ziemię.

Pewnego dnia kobieta spojrzała na Kiełek i uśmiechnęła się lekko, ocierając łzy.
"Ja tylko chciałam podzielić się moją miłością"  powiedziała.
Potem przychodziła raz na tydzień. Za każdym razem łkała cichutko. Kiełek zauważył, że wraz z jej uśmiechem nawet w słoneczne dni znikało całe ciepło, które docierało do jego korzonków.
Wtedy zrozumiał, że to co go ogrzewało, podlewało, to nie było słońce i woda, ale miłość i szczęście w tej kobiecie. Gdy zabrakło w niej radości zabrakło też ciepła i życia.

Kiełek postanowił, że teraz to jego kolej na okazanie jej miłości... Skąd przyszła ta myśl? Nie wiedział, ale czuł to nagle przynaglenie. Tym Kimś, kto wzbudził to uczucie w Kiełku był Bóg, który ulitował się nad kobietą.
Kiełek w jednej chwili rozkwitł z całą mocą. Już wiedział skąd są jego korzenie. Był on przecudnym fiołkiem, który jasniał teraz całym swym pięknem.
Na ten widok kobieta uśmiechnęła się, a Kiełek zobaczył w jej sercu maleńką iskierkę, która tliła się w jego zakamarkach.
To była nadzieja.
Nadzieja, którą przez miłość dał jej Bóg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz